![]() |
Wejście do lokalu. Zdjęcie: TripAdvisor. |
Sezon na cydr w Kraju Basków powoli zmierza ku końcowi. Jeśli nie wiecie, o co chodzi, zajrzyjcie do mojego postu z lutego: Txotx - litry cydru i prawdziwa baskijska uczta. Piszę w nim troszkę o historii baskijskiego cydru, cydrowej etykiecie i tradycyjnym menu w baskijskich sidrerías oraz opisuję dwie cydrownie poza miastem: Petritegi w miejscowości Astigarraga oraz Iruin na obrzeżach San Sebastián.
Choć najlepsze sidrerias to właśnie te poza miastem, bardzo przyjemnym zaskoczeniem okazała się Txirrita, restauracja z cydrem w samym centrum San Sebastián. Otwarta jest ona przez cały rok (wiele cydrowni zamyka się po sezonie), choć nie jestem pewna, czy przez cały rok można sobie nalać cydru z beczki, czy po sezonie jest on podawany w butelkach.
📍 Txirrita Sagardotegia
San Bartolome Kalea, 3
20007 San Sebastián
Na początek zalecam sprawdzenie godzin otwarcia, żebyście nie pocałowali klamki – Txirrita jest otwarta przez kilka dni w tygodniu i tylko w określonych godzinach. Lokal jest spory (pomieści ponad 200 osób), ale jak zawsze w Kraju Basków, którzy uwielbiają jeść, a w sidrerías w szczególności – polecam rezerwację.
![]() |
W środku panuje przyjemny półmrok. |
CYDR
W beczkach czeka na Was pięć różnych rodzajów cydru z okolicznych wytwórni: Lizeaga, Bereziartua, Oyarbide, Petritegi i Altzueta.
I choć ja nie znam się na cydrze, tutaj różnica w smaku i kwasowości tego, co leje się z poszczególnych beczek, jest wyczuwalna nawet dla laika. Po kilku szklaneczkach każde z nas miało swojego ulubieńca 😀. Fajne jest też to, że tutaj kranik otwieracie sobie sami, i jest przy tym sporo śmiechu, szczególnie na początku, jak nie ma się wprawy. Cydr oczywiście wliczony jest w cenę menu – bez ograniczeń 😅.
MENU
Jak zawsze w cydrowniach menu jest proste i raczej standardowe. W roli głównej dorsz i stek – jedzone w Kraju Basków w ogromnych ilościach. Ale jeśli chodzi o potrawy, Txirrita oferuje kilka ciekawych wariacji na temat. Wszystko, co widzicie na zdjęciach, jest podawane na wspólnych talerzach i każdy częstuje się sam, nakładając sobie na talerz.
Na początek zurrukutuna, czyli zupa z czosnku z dorszem oraz smażona panceta i txistorra, czyli tradycyjna baskijska kiełbaska, w smaku zbliżona do chorizo.
Dalej omlet z dorszem (tortilla de bacalao) oraz dorsz z zieloną papryką z sosem pil pil (bacalao con salsa vizcaina y pil pil). Tortilla pyszna, ale to drugie danie jest bardzo miłym zaskoczeniem, bo jest podawane inaczej niż w innych cydrowniach, w których byłam – panierka jest delikatna i przypomina raczej tempurę, a ryba super komponuje się z sosem.
No i gwóźdź programu – wielki stek z kością (txuleta), wysmażony ciut mocniej niż w innych miejscach, nie ucieka z talerza 😅. Jak zawsze w ilości jeden stek na dwie osoby. Podawany z zieloną sałatą, która była jedynym minusem całego tego menu ze względu na bardzo słony dresing.
No i to co tygryski lubią najbardziej, czyli deser. Jest tradycyjnie, czyli ser z galaretką pigwową (membrillo) i orzechami, a także ciasteczka tejas y cigarillos. Ale jest też trochę nowości (dla mnie), bo do ciasteczek podawane są absolutnie rewelacyjne lody serowe i intxaursaltsa, czyli mleczny krem z orzechów, w prowincji Gipuzkoa jedzony w okresie Bożego Narodzenia.
Dla tych, co mięsa nie jedzą, Txirrita oferuje również menu wege (niestety nie jadłam, więc nie wiem, czy godne polecenia): gilda (pintxo z papryczek, oliwki i anchois) + wege chorizo, sałatka z pomidorami lub omlet / kuskus / wegański stek z papryczkami piquillo oraz smażonymi warzywami / wegański ser, galaretka pigwowa i orzechy.
Menu kosztuje 42 euro od osoby i oprócz wyżej wymienionych potraw obejmuje cydr, wino, wodę i chleb, wszystko w dowolnych ilościach.
Smacznego!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz